wtorek, 16 sierpnia 2011

Podróż wspomnień.

Najpierw dworzec w Gliwicach. Przyjeżdżałam na niego wiele razy z Kędzierzyna w niedziele, odwiedzać dziadka. Wysiadaliśmy na tym samym peronie, szliśmy tym samym tunelem  pod peronami, wychodziliśmy przez te same drzwi. Kupowaliśmy bilety przy tych samych czarnych lastrikowych półkolistych ladach i siadałam na tych samych szerokich stołkach z jaśniejszego lastriko. Po prawej stronie dworca długo nie było nic, potem długo budowano biurowiec Biprohutu. Z dworca szliśmy prosto, ulicą Zwycięstwa i po prawej stronie, niedaleko od dworca kupowaliśmy w „Wisience” pączki. Czasami braliśmy prosto spod dworca taksówkę do domu na Łużyckiej, gdzie mieszkał Dziadek.

W czwartek pojechałam z synami i mężem tą samą ulicą do hotelu. Biprohut  i  „Wisienka” są tam nadal. 

Na drugi dzień poszliśmy zobaczyć mieszkanie, z którego wyjechaliśy w sierpniu 1980 roku.  Napisałam do obecnych mieszkańców z prośbą o przyjęcie i dzięki temu mogłam pokazać synom i mężowi peerelowskie M4 – mój stary pokój ma niewiele ponad 6 metrów kwadratowych, a „duży” pokój mial 16.  Z naszego mieszkania pozostało niewiele – tylko pawlacze i szafki w przedpokoju, które zbudował mój dziadek oraz 10-cio centymetrowy wykusz w łazience zrobiony aby zmieściła się ówczesna pralka automatyczna. Za balkonem – mieszkaliśmy na parterze – rosły kiedyś olbrzymie czereśnie : już ich nie ma.

Moja szkoła podstawowa jest teraz podstawówką oraz gimnazjum. Trwał w niej remont, więc nie mogliśmy wejść. W 2003 roku, w gabinecie geograficznym dalej wisiał ten sam rozjechany krokodyl, a w gabinecie biologicznym rozkładały się te same spreparowane żaby oraz szczury. Może są nadal.

W piątek z gliwickiego dworca ruszyliśmy do Poznania. Najpierw wszystkie stacje do Kędzierzyna: Łabędy, Rzeczyce, Taciszów, Rudziniec, Blachownia, Kędzierzyn.  Potem – jak w dzieciństwie – Opole, Wrocław, Leszno, Kościan, Rawicz, Puszczykowo, Luboń i Poznań. Przed samym Luboniem – dom wuja Bronka, z którego prosto przez pole szło się do dziadków. Bylo bliziutko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz